Kobaltowa Wrona cosik powiedziała o "Królewskich Psach" - i nalała mi trochę miodu w serce.
Dostała książkę i dedykację, bo spodobały mi się jej obrazy i opowiadania. Nie spodziewałem się, że tak trafię z prezentem.
Kiedy piszę, zawsze jestem w stanie lekkiego wzburzenia i staram się dosyć pospiesznie zapisać to, co wymyślę... zanim ucieknie. Potem jestem zmęczony, a potem trudno mi sobie przypomnieć te wszystkie emocje. Dlatego bardzo mnie zaskakuje za każdym razem, kiedy znajduję ich fragmenty w cudzym czytaniu. No i to takie mile łechczące moją próżność uczucie...
Ostatecznie pisanie to także pogrywanie na emocjach. Powinno być chociaż trochę szczere... i prawdziwe. A to nie łatwa rzecz, więc cieszę się, kiedy widzę że znowu się udało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz