Fantasy z Morrigan w tle.

Blog o ciekawostkach historycznych, świecie "Królewskich Psów", różnicach kulturowych, rewolucjach w ludzkim umyśle wywołanych zmianami na świecie i innych sprawach wybieranych dlatego, że mnie zaciekawiły.

sobota, 13 sierpnia 2011

Jak Pani Morrigan miesza ludziom w głowach językami - cz.2

W poprzedniej części tego mini-wykładziku poruszyłem na raz tak wiele spraw, że niezawodnie wykazałem własne rozchwianie umysłowe.
Było zatem o potrzebie pisania "na słuch" i z tym związanej tradycji głośnego czytania, a także o podstawach dawnego wykształcenia i źródłach pojęcia trywialności. A zakończyłem jednym z "Listów ciemnych mężów" - nie przypadkowo.

"Listy..." są bardzo ciekawym i zabawnym tekstem, ale ich zrozumienie wymaga kawałeczka historii, co ma zresztą pewien związek ze światem "Królewskich Psów"... o czym cierpliwi przekonają się we właściwym czasie.
A tenże kawałeczek dawnych dziejów wygląda tak: Jan Reuchlin, uczony humanista i znawca Biblii, wpadł na oryginalny pomysł: postanowił się nauczyć hebrajskiego aby czytać Stary Testament w oryginale, jako pierwszy chrześcijanin od kilkuset lat. Z pomocą kilku uczonych Żydów dokonał tego... a że nie da się czytać dawnych tekstów bez komentarza, zapoznał się przy okazji z licząca sobie kilka tysięcy lat żydowską tradycją badania Starego Testamentu. Reuchlin - uczony humanista, znawca Biblii i filolog - zachwycił się odkrytym przez siebie światem żydowskiej myśli naukowej... zwłaszcza, że jej istnienia chrześcijanie dotąd nie podejrzewali. Wiedziano wprawdzie, że Żydzi potrafią czytać i pisać, jednakże do mało kogo docierał fakt, że Biblia przynajmniej częściowo powstała w języku hebrajskim. Teologowie chrześcijańscy uważali, że są na świecie ważniejsze problemy niż poprawianie utrwalonego tradycją brzemienia świętych tekstów, studenci Reuchlina mimo całego entuzjazmu dla mistrza nie byli liczebnie znaczącą grupa społeczną... i w sumie było to po prostu jeszcze jedno odkrycie filologiczne, które jak każde inne popychało świat do przodu raczej niezauważalnie.
Trzeba trafu, że równocześnie z Janem Reuchlinem istnienie żydowskiej krytyki biblijnej objawił chrześcijaństwu niejaki Jan Pfefferkorn, którego nazwisko kojarzy mi się z pieprzem i wódką. Tenże drugi Jan miał jednakże całkiem inne ambicje.
Aby zrozumieć jego postępowanie i cele, trzeba znowu odskoczyć w bok od głównego wątku.

Co uczynimy sobie w następnym odcinku "Złota dla wytrwałych".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz