Fantasy z Morrigan w tle.

Blog o ciekawostkach historycznych, świecie "Królewskich Psów", różnicach kulturowych, rewolucjach w ludzkim umyśle wywołanych zmianami na świecie i innych sprawach wybieranych dlatego, że mnie zaciekawiły.

czwartek, 14 czerwca 2012

Jak pieknie to nie wiernie? - dylemat prawdy w opowieści

Sporo mówi się o prawdzie w literaturze czy filmie.
To kwestia dosyć trudna a jednocześnie kluczowa dla dobrej historii - bo żaden czytelnik nie przejmie się historią, w którą nie uwierzy.
Warto jednak zdawać sobie sprawę, że od samych początków literatury oddzielano strefę fantazji od prawdy. Literatura piękna czyli poezja nie była zobowiązana do przejmowania się faktami - miała działać na uczucia. Prawdą operowała sztuka publicznego przemawiania przez Rzymian zwana retoryką, w Polsce wymową (Adam Mickiewicz oficjalnie był profesorem poezji i wymowy).
Powyższy fakt to absolutnie banalna i oczywista rzecz, z której powinien zdawać sobie sprawę każdy czytelnik... a szczególnie pisarz.
A mimo to często odrzuca nas od poznawanej historii... myślimy sobie: "to nieprawda".
Taka reakcja nie trafia się zbyt często w przypadku dzieł mistrzów, ale książki mniej zręcznych pisarzy często lądują w koszu właśnie z tym okrzykiem.
Dziwne, bo, jako się rzekło, prawda w literaturze nie jest obowiązkowa - więc czego właściwie się spodziewaliśmy?

Może nie prawdy a wiarygodności?
Co to znaczy? Dla każdego coś innego, to zależy od własnej wrażliwości i wiedzy, co sprawia, że każdy sam musi sobie rzecz zdefiniować.
  
A zatem dla czytających i piszących przygotowalem małe ćwiczenie z kreatywnego czytania/pisania:
Mamy zekranizować powieść dziejącą się w latach 20-tych XX wieku. Bohaterką jest piękna kobieta, a my kompletujemy obsadę. Ze wzglęu na opowieść niezwykle ważne jest oddanie klimatu epoki.
Dowcip polega na tym, że wówczas kobiece piękno przybierało postać Mae West: talia raczej wyraźnie zaznaczona niż naprawdę wąska, konkretne biodra i obfity biust.  Do tego pulchna twarz (chętnie widziane dołeczni w okrągłych policzkach), wyskubane brwi i ostry makijaż, wąskie i mocno podmalowane wargi...
Cóż, to nie jest rola dla Angeliny Jolie czy Kim Basinger.
Ale aktorka odpowiadająca współczesnym kanonom urody zawali nam klimat lat 30-tych a ta w stylu epoki dzisiaj nie zrobi wrażenia pięknej.
Wierność historyczna czy efekt? Co poświęcić? Co osiągać? 

2 komentarze:

  1. Ciekawie ile osób na ten blog wchodzi. Mnie to bardzo interesuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na pewno znajomemu powiem o tym blogu . On na pewno wejdzie na ten blog.

    OdpowiedzUsuń