Fantasy z Morrigan w tle.

Blog o ciekawostkach historycznych, świecie "Królewskich Psów", różnicach kulturowych, rewolucjach w ludzkim umyśle wywołanych zmianami na świecie i innych sprawach wybieranych dlatego, że mnie zaciekawiły.

wtorek, 24 stycznia 2012

ACTA i fantasy z historią

Zaangażowałem się w walkę przeciw porozumieniu ACTA.
Głównie dlatego, że ACTA daje narzędzia do wprowadzenia niekontrolowanej niczym cenzury ze strony prywatnych instytucji.
Wychowałem się w świecie, gdzie cenzura była obecna, więc o co mi chodzi?
O to, że cenzura PRL była jasna i zrozumiala. Wiadomo było, czego nie wolno. Wiadomo było też, że jasne zakazy można jasno wypełnić.
ACTA tworzy narzędzia do cenzury, które pozwolą kontrolować internet w interesie korporacji medialnych. Nie będzie zasad - zastąpi je widzimisię nieznanych nikomu anonimowych szefów, oskarżających każdego, kogo zechcą.
Samo takie oskarżenie wystarczy do odcięcia internauty od sieci.
Nie będzie odwołania - zanim sąd rozpatrzy sprawę człowieka, obwinionego o naruszenie praw autorskich, minie kilka lat. W tym czasie tego czlowieka po prostu nie będzie w sieci. Będzie milczał. Zostanie ukarany faktycznym, choć nieformalnym  zakazem wypowiedzi bez sądu, bez procesu, bez dowodów. Jeśli mu się to nie spodoba - wolno mu się będzie procesować przez następne lata, ale w każdej chwili może zostać zmuszony do dalszego milczenia. I o to właśnie chodziło przy opracowywaniu ACTA.
Tak widzę ACTA: wbrew pozorom nie chodzi tu o ochronę praw artystów, lecz o danie w prywatnym koncernom możliwości uciszania sprzeciwów, którą zazwyczaj rządy rezerwowały dla siebie a społeczeństwa słusznie uważały za naruszanie praw człowieka.
Wolność człowieka to wolność myślenia.
Kultura rośnie dzięki swobodnemu przepływowi myśli.
Prawo ludzi do własności intelektualnej trzeba chronić... ale nie da się tego robić poprzez narzędzia do zamykania im ust.

czwartek, 19 stycznia 2012

Recenzja - znowu...

Na portalu Poltergeist pojawiła się recenzja...
Daje do myślenia.
W fantasy tak trwale zakorzeniła się czarno-biała wizja świata, że historia o ludziach bez dzielenia przez autora na złych i dobrych - przechodzi  niezrozumiana...
A może to nie fantasy?
Może całe pokolenie młodsze ode mnie nie nabrało nawyku analizowania opowieści.
W czasach mojego dzieciństwa propaganda polityczna była jasno oznaczona, nierzadko czerwonym transparentem. Nawet jak ktoś nie czytał, to wiedział, że to na czerwonym - to głos polityki...
A do polityki czyli PZPR wszyscy mieli stosunek dość luźny.
Autorzy bawili się w kotka i myszkę z cenzurą, władza gadała swoje a lud roboczy przymrużał oczy... i opowiadał kawały o partii.
Aluzja, ukryty żart, gra półsłówek i zabawa znaczeniami były w powszechnym użyciu i szary obywatel chcąc nie chcąc trenował krytyczny stosunek do tego, co dostawał "z góry". I wszyscy mieli na to czas.
Dzisiaj nikt nie bawi się w czystą informację, nikt nie daje czasu na interpretowanie czegokolwiek.
Zamiast danych do samodzielnego odczytania są gotowe hasła propagandowe.
Ludzie dostają jasny przekaz: myślisz tak, to jesteś z nami, myślisz inaczej niż my - jesteś wrogiem. Myslisz samodzielnie - jesteś wrogiem dla wszystkich.
A to wszystko w wielkim tempie...
No to i nawyk zastanawiania się zanika. Jak przygoda - to tylko w jednym typie... Jedni są całkiem źli, no to ci przeciwni - dobrzy.
Smutne.
Nie, żebym akurat tego recenzenta widział jako czysty przykład tych wszystkich zjawisk. On po prostu podsunął mi pewną obserwację ogólną.
Ale i tak będę pisał po swojemu...
Bo człowiek nie jest dobry ani zły od początku swojego życia. My wszyscy po prostu dokonujemy złych lub dobrych wyborów... a one zostawiają ślad.

wtorek, 10 stycznia 2012

Spotkanie z klubem recenzentów

Dzisiaj spora przyjemność - spotkanie z klubem recenzentów z Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 8 w Krakowie. O pisaniu, recenzowaniu, czytaniu... i zabawie z literaturą. Kto wie, może uda się nam zorganizować jakiś rodzaj warsztatów pisarskich.